sobota, 4 maja 2019
Spotkanie z Verą i Piotrem
Poobiednie popołudnie. Siadam w fotelu, Frania przysiada na poręczy i domaga się głaskania. Miron rozłożył się na kanapie i zapadł w błogi sen. Polana w kominku trzaskają, w domu jest miło i przyjemnie. Niby jestem w swoim domu, a myśli moje zostały w zupełnie innym, oddalonym od nas 30 minut jazdy samochodem.
Kiedy zamykam oczy cały czas widzę zupełnie pusty duży pokój, a na jego środku stojące stare sztalugi znanego rysownika Szymona Kobylińskiego. W tym pokoju powstanie pracownia jego wnuczki Very Kobylińskiej, która jakiś czas temu porzuciła stolicę dla Warmii.
- Coś w tym domu jest niesamowitego - powiedziałam do Wojtka, kiedy wracaliśmy od Very Kobylińskiej i Piotra Nowakowskiego. Dom z duszą, który tak mnie oczarował, że nie wyciągnęłam aparatu bojąc się że czar pryśnie, że umknie mi coś z rozmowy z gospodarzami.
Siedząc przy stole, na pięknych starych krzesłach poczułam się tak jakbym naglę znalazła się w Serbinowie z filmu Noce i Dnie, lub w dworze gdzie były grane Panny z Wilka, a może to było w Panu Tadeuszu :-)
Nie przypomina on domu z sesji zdjęciowych Weranda Country, czy też wnętrzarskich programów telewizyjnych. Nie ma tam bielonych podłóg, ułożonych równo poduszek i tego całego plastikowego blichtru, ale jest taki prawdziwie dworkowy, jakby czas stanął w miejscu.
Miła rozmowa przy stole z normalnymi ludźmi, nie przesiąkniętymi warszawskimi manierami, z podobnymi naszym poglądom na temat wsi była czystą przyjemnością.
Vera Kobylińska oprócz tego, że maluje i rzeźbi, prowadzi z mężem pensjonat dla koni, które odeszły już na zasłużoną emeryturę i zostają u nich aż do śmierci.
Sfora psów, głównie kundelków, towarzyszących nam podczas spaceru. Piękna kapliczka w starym sadzie i konie na pastwisku, które na pewno nie pójdą do rzeźni. Raj - pomyślałam- tak musi wyglądać raj.
Myślę sobie, że to nie była ostatnia wizyta. Następnym razem muszę zabrać z sobą marchewki dla koni.
To był piękny czas, spędzony z pięknymi ludźmi.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Graszka masz szczęście do spotykania na swej drodze bardzo ciekawych ludzi. Spodobały mi się te widoki.
OdpowiedzUsuńA konie mają wielkie szczęście trafiając w takie miejsca. Przypomniałam sobie z jakim zainteresowaniem oglądałam kiedyś reportaże z Szymonem Kobylińskim.
Szczerze, to zasługa Wojtka. Bardzo często, kiedy mówi mi, że do kogoś idziemy, to wymyka mi się z ust - znowu kogoś poznałeś? Są we mnie dwie Grażyny- jedna, która boi się takich spotkań i druga, która jest ciekawa ludzi.
UsuńNamalowałaś słowami piękny portret pięknych ludzi:) Z przyjemnością przeczytałam o tym interesującym spotkaniu.
OdpowiedzUsuńKiedy spotykam tak ciekawych ludzi, zastanawiam się czy nie za szybko, czy nie zbyt pochopnie wycofałam się ze swojego założenia, że będę spisywała i publikowała rozmowy z ciekawymi ludźmi. Kilka niepochlebnych komentarzy, opinii, ludzkich pretensji a ja schowałam jak zwykle głowę w piasek.
UsuńDziękujemy za wizytę i nieustająco zapraszamy. Właściwie nie musimy zapraszać - dla Przyjaciół drzwi są zawsze otwarte
OdpowiedzUsuńdziękuję. Z ogromną przyjemnością.
Usuń